Założyciel Prawicy Rzeczypospolitej podkreślił w wywiadzie udzielonym portalowi Christianitas.org, że wśród negatywnych konsekwencji trwającej od niespełna roku wojny na Ukrainie jest, poza kryzysem ekonomicznym, „radykalne wydłużenie granicy militarnej z Rosją poprzez obecność wojsk rosyjskich na Białorusi”.

Marek Jurek zauważył również, że poprzez masowe bombardowania infrastruktury, również na Wołyniu i Podolu, Władimir Putin najprawdopodobniej „chce popchnąć kolejną falę ucieczek z Ukrainy”.

Były marszałek Sejmu postawił też pytanie, czy w dobie kryzysu Polska rzeczywiście będzie w stanie tę kolejną falę uchodźców wojennych z Ukrainy „udźwignąć”, w sytuacji, gdy „rząd w ogromnym stopniu troskę o wojennych uchodźców pozostawił po prostu społeczeństwu”.

W opinii byłego wiceprezesa PiS „eksplozja rakiet w Przewodowie to tragiczny sygnał ostrzegawczy, że wojna jest żywiołem, który kontrolować można jedynie częściowo. Dlatego tak przerwanie działań wojennych, jak i zachowanie niepodległości przez Ukrainę – to dwie komplementarne dyspozycje polskiej racji stanu”.

Marek Jurek zaznaczył także, iż „z każdym zaś miesiącem trwającej wojny odbudowa Ukrainy będzie się stawać coraz trudniejsza” oraz zwrócił uwagę na wymiar demograficzny przeciągającej się wojny: „im dłużej konflikt będzie trwał, tym powrotów będzie mniej”.