Kard. Konrad Krajewski udał się ze wsparciem duchowym i pomocą militarną na terytorium objęte działaniami wojennymi. Duchowny opowiedział o groźnym incydencie, do którego doszło w czasie tej podróży. Wspólnie z innymi duchownymi zawiózł żywność na tereny okupowane przez Rosjan. Dwukrotnie udało się to bez żadnych problemów. Za trzecim razem jednak duchowni zostali ostrzelani.

- „Mówiono nam, że na tamtych terenach jest bardzo dużo ludzi, którzy zdradzają i przesyłają komórką namiary, że coś takiego ma miejsce. Niestety, ostrzelano nas. Pierwszy raz w życiu nie wiedziałem, gdzie mam uciekać”

- relacjonuje pochodzący z Łodzi hierarcha.

- „Dobrze, że był z nami żołnierz ukraiński, bo oprócz uciekania, trzeba wiedzieć też, gdzie uciekać. On nam pokazał, gdzie uciekać i schroniliśmy się, kiedy obok nas leciały rakiety”

- dodaje.