W centrum prasowym PAP w Warszawie odbyła się w sobotę konferencja prasowa pt. „Znawcy życia i dorobku Jana Pawła II odpowiedzą na zarzuty pojawiające się w przestrzeni publicznej”, skupiająca się na analizach i odpowiedziach na oskarżenia św. Jana Pawła II o tuszowanie przez niego pedofilii w Kościele w trakcie jego posługi jako metropolity krakowskiego. Wypowiedzi ekspertów dotyczyły głównie dwóch ostatnich materiałów szkalujących św. Jana Pawła II, a więc reportażu TVN24 i książki Overbeeka.

- W konferencji prasowej wzięli udział: dr Milena Kindziuk - wykładowca UKSW, autorka książek o Janie Pawle II i jego rodzinie; red. Tomasz Krzyżak - dziennikarz „Rzeczpospolitej”, autor tekstów o Karolu Wojtyle; prof. Paweł Skibiński - wykładowca UW, autor książek o historii Kościoła; Grzegorz Górny - autor książek, dziennikarz i publicysta tygodnika „Sieci” oraz portalu wPolityce.pl; dr Marek Lasota - dyrektor Muzeum Armii Krajowej, historyk, wieloletni pracownik IPN, autor książki „Donos na Wojtyłę. Karol Wojtyła w teczkach bezpieki” – podaje portal wPolityce.pl.

- „Autor nie podejmuje próby zmierzenia się ze źródłem, jakim są dokumenty dawnej bezpieki, a odnotowuje tylko te zapiski, które sprzyjają dowodzeniu pewnych tez” – podkreślił w swojej wypowiedzi dr Marek Lasota.

Z kolei historyk Uniwersytetu Warszawskiego prof. Paweł Skibiński zwrócił uwagę, że Overbeek w swojej książce wykorzystał jedynie znikomą ilość dostępnych materiałów źródłowych.

- "Nie odniósł się w ogóle do istniejącej literatury przedmiotu, która m.in. opisuje postać ks. Boczka zeznającego na niekorzyść kard. Adama Sapiehy (ks. Anatol Boczek zarzucił kard. Adamowi Sapieże molestowanie seksualne kleryków – PAP). Dziennikarz nie zastanawia się, co mogło kierować tym człowiekiem? W jakich okoliczność te zeznania zostały złożone? Ponadto sam fakt, że ks. Boczek był alkoholikiem, co sam przyznał, nie wpływa na ocenę charakteru tych zeznań" — powiedział prof. Skibiński.

Prof. Skibiński stwierdza też, że „Overbeek nie zastanawia się też nad realnością faktograficzną zarzutów ks. Boczka, który bardzo dokładnie opisuje dwa rzekome spotkania z kard. Sapiehą, kiedy miało dojść do jego molestowania seksualnego z lipca 1950 r.”

Warto dodać, że schorowany kardynał Sapieha miał już wtedy 83 lata. Współpracujący z SB ks. Boczek natomiast przestawia go jako „niesłychanie aktywnego, agresywnego osobnika bijącego 34-letniego kapłana”.

- "To jest obraz z punktu widzenia czysto faktograficznego wysoce niewiarygodny" — punktuje prof. Skibiński.

Dalej – podkreśla profesor - dziennikarz wykorzystuje „nieudowodniony przekaz do kolejnych wnioskowań, co jest już zupełnie nie do przyjęcia z punktu widzenia poznawczego” i stanowi „daleko idące nadużycie”.

- "W momencie kiedy dostałbym, jako badacz, akta Boczka, postawiłbym siedem pytań, tymczasem Overbeek odpowiada tylko na jedno z nich. Pytanie, dlaczego tak się dzieje? Według mnie, jako historyka, albo mamy do czynienia z człowiekiem, który nie rozumie akt, nie umie zmierzyć się z całą skomplikowana ich treścią, albo niestety mamy do czynienia ze świadomym wprowadzeniem czytelnika w błąd" — uzasadnia dalej historyk.

Książka holenderskiego dziennikarza oparta jest ponadto tylko na jednym źródle „o słabej wiarygodności”, a „niewyjaśnienie wątpliwości związanych z tym źródłem” sprawia, że wykonana przez Overbeeka praca jest całkowicie bezużyteczna z punktu widzenia dochodzenia do prawdy.

Dalej prof. Skibiński zwraca uwagę, że Overbeek próbuje przekonywać, że samo UB, a później SB, „weryfikowało wiarygodność zeznań w tych sprawach”.

- "Ja mam wątpliwości, czy tak było. Nawet jeśli faktycznie tak jest, to nie powinien on wykorzystać teczki Boczka, ponieważ ona została przez samych ubeków postawiona w wątpliwość. To pokazuje, że przekaz Overbeeka jest wewnętrznie sprzeczny" — podkreślił prof. Skibiński, dodając że „to nie jest nawet słaba hipoteza”.

Kolejny ekspert, dyrektor Muzeum Armii Krajowej dr Marek Lasota przekazał, że Overbeek nawet nie podjął próby „zmierzenia się ze źródłem, jakim są dokumenty dawnej bezpieki” i przekazuje jedynie te zapiski czy fragmenty dokumentów, które wspierają dowodzenie jego tez, nie wiadomo czy wcześniej z góry nie założonych.

- "To jest daleko idąca wada warsztatu dziennikarskiego" — stwierdził Lasota.

- „Podstawowym obowiązkiem dziennikarza jest weryfikacja źródła” - dodał.

Ekspert jako przykład bardzo powierzchownego podejścia do treści dokumentów bezpieki zwrócił uwagę na rozdział „Ucieczka”, który w całości jest poświęcony ks. Bolesławowi Sadusiowi.

- "W dokumentach IPN jest dość obszerny materiał wskazujący, że Saduś był przez wiele lat dość cenionym przez bezpiekę tajnym współpracownikiem, zwłaszcza dotyczy to początku lat 60. Nie wynika z nich jednak nic, co usprawiedliwiałoby tezę Overbeeka, że w przypadku kard. Sapiehy mamy do czynienia z seksualnym drapieżcą. Nawet jeśli odwołuje się do historii jednego z obozów młodzieżowych na Sądecczyźnie, to ani z notatki milicyjnej, ani z późniejszych opinii bezpieki, nie wynika, że Saduś był pedofilem w dzisiejszym rozumieniu. Być może był homoseksualistą, ale to zupełnie zmienia postać rzeczy" — podkreślił dr Lasota.

- „Overbeek przytacza sformułowania z notatek innych tajnych współpracowników bezpieki: ‘Mówi się, że Saduś…; Podobno Saduś…; Krąży opinia w kurii, że Saduś…’,pozostawiając je kompletnie bez wniosków czy pytań, czy są one faktem, czy też przypuszczeniem” – wylicza nieścisłości i dywagacje Lasota.

- "Mogło być też tak, że ks. Saduś do wszystkiego przyznał się kard. Wojtyle, w tym również, że jest tajnym współpracownikiem bezpieki. To wyjaśniałoby, że został niemalże z dnia na dzień pozbawiony stanowiska w kurii metropolitalnej i przeniesiony na probostwo do parafii św. Katarzyny niż domniemane skandale obyczajowe, których Overbeek nie starał się zweryfikować" — wskazuje ekspert.

Dr Lasota wskazuje także na „niefrasobliwość Overbeeka w podejściu do źródeł”. Oto na przykład list kard. Wojtyły do metropolity Wiednia kard. Franza Königa w sprawie ks. Sadusia, który miał oficjalny charakter, został bezpodstawnie oceniony przez Overbeeka jako okłamanie hierarchy. Wskazują na to chociażby wypowiedzi tych świadków, do których Overbeekowi udało się dotrzeć.

- "Słabości seksualne, które w Kościele nazywane są grzechem, nie są jeszcze w rozumieniu prawnym przestępstwem "— podkreśla dr Lasota.

Z kolei Grzegorz Górny zdemaskował „wiarygodne źródło” TVN. Chodzi mianowicie o Remberta Weaklanda.

- "Autor reportażu nie podaje, kim jest Weakland. On był przełożonym benedyktynów na całym świecie i był arcybiskupem diecezji w USA. Za życia był przeciwnikiem Jana Pawła II w kwestiach teologicznych, został zmuszony do odejścia z urzędu arcybiskupiego jeszcze przed przejściem na emeryturę, ponieważ okazało się, że zdefraudował 450 tys. dolarów z kurii, żeby opłacić milczenie swojego kochanka, który obiecał, że nie będzie wyciągał publicznie jego romansu" — powiedział Górny, dodając że Weakland miał też niszczyć własnoręcznie dowody w sprawie pedofilii w USA.