Około 70 ton toksycznych odpadów płynie do Polski z Salwadoru. Trafią do Dąbrowy Górniczej, gdzie zostaną zutylizowane. Śmieci zalegały w Ameryce Południowej przez 30 lat. Główny Inspektor Ochrony Środowiska twierdzi, że nie ma żadnego niebezpieczeństwa, nawet dla osób mieszkających w bezpośrednim sąsiedztwie firm, która ma odpady zutylizować. „Zarówno transport, jak i sam proces utylizacji podlegają bardzo wysokim normom bezpieczeństwa” – powiedział według TVP Info Andrzej Jagusiewicz.
Innego zdania są mieszkańcy Dąbrowy Górniczej, którzy protestują przeciwko planom utylizacji śmieci z Salwadoru.
„Przez nasze władze zostaliśmy skazani na choroby i życie w pyłach, a tu do cholery jest Polska, a nie Bantustan” – mówili we wtorkowym programie „To jest temat” w TVP Info.
Jagusiewicz przekonuje, że zakład z Dąbrowy Górniczej bez problemu poradzi sobie z odpadami z Salwadoru. Jego zdaniem za protesty i szum medialny wokół sprawy odpowiada kraj pochodzenia śmieci. „Podejrzewam, że gdyby to był transport z Czech, to nikt by się tym nie zainteresował” – stwierdził.
Mieszkańcy odpierają, że odpady nie zostały odpowiednio zbadane i tak naprawdę nie wiadomo, na co wydano zgodę.
Śmieci przypłyną do portu w Gdyni. Następnie zostaną drogą lądową przetransportowane do spalarni w Dąbrowie Górniczej.
bjad/tvp info