Jak wielu studentów Joanna Palani zrobiła sobie roczną przerwę w studiach. 22-letnia Dunka spędziła jednak ten okres inaczej niż jej rówieśnicy. Pojechała walczyć do Syrii po stronie kurdyjskich wojowników, Peszmergów. – Początkowo nie brałam tego na poważnie, pierwsza walka mnie zmieniła – opowiada.

Studiująca politologię i filozofię Palani wyjaśniła, że pojechała do Syrii walczyć w obronie „praw człowieka i ludzkości”. – Podczas mojej pierwszej nocy na froncie zginął mój towarzysz ze Szwecji, leżący obok w okopie. Snajper strzelił mu między oczy, bo zobaczył jak podpala sobie papierosa – opowiadała w rozmowie z magazynem „Vice”. 

Dunka kurdyjskiego pochodzenia walczyła zarówno z bojownikami Państwa Islamskiego, jak i żołnierzami wiernymi prezydentowi Syrii Baszarowi al-Asadowi. – Dżihadystów było łatwiej zabić, wielu z chęcią poświęcało swoje życie. Żołnierze Asada są trudniejsi do zabicia, to dobrze wyszkolone maszyny do zabijania – stwierdziła. 

Przyznaje, że wiele okropieństw wojny wstrząsnęło nią do głębi. Najbardziej zszokował ją widok, który zastała w miasteczku odbitym z rąk dżihadystów nieopodal Mosulu. W jednym z domów odkryto grupę dziewczynek, które służyły terrorystom jako seksualne niewolnice. 

– Zabraliśmy je do szpitala. Pewna 11-letnia Syryjka, chrześcijanka, umarła trzymając mnie za rękę. Była w ciąży z bliźniakami, jej organizm tego nie wytrzymał. Miała spuchniętą twarz. Nawet lekarz zaczął płakać – wspominała Palani.

kad/TVP Info