Orzekający w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie sędzia Szmydt poinformował, że poprosił o azyl na Białorusi z uwagi na „prześladowania i zastraszanie”, które miały go dotykać ze strony polskich władz.

- „Dlaczego do państwa przyjechałem? Jest to wyraz protestu przeciwko temu, jak jest prowadzona polityka Polski wobec Białorusi i Rosji”

- powiedział na konferencji prasowej w Mińsku.

- „Tak, proszę o status uchodźcy politycznego. Na razie jest to wniosek nieoficjalny”

- dodał.

Do sprawy odniosła się w rozmowie z „Rzeczpospolitą” przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa Dagmara Pawełczyk-Woicka, która zauważa, że sędzia mógł już wcześniej mieć kontakty z obcymi służbami wywiadowczymi.

- „To, że sędzia poprosił o azyl na Białorusi jest dla mnie szokujące. Jeżeli jest to prawdą, to wskazywałoby na to, że od początku mógł być agentem lub szpiegiem”

- wskazała.

- „Pracował jako sędzia, jako dyrektor w KRS do 2019 r., a następnie mocno się angażował w Sejmie współpracując w zespole z poseł Kamilą Gasiuk-Pihowicz. Ten zespół zajmował się tzw. aferą hejterską. Nie wiemy jaki ten sędzia mógł mieć wpływ na ówczesnego szefa Rady, do jakich informacji miał dostęp. W związku z tym należy się zastanowić nad zabezpieczeniem Rady przed ewentualnym działaniem służb”

- dodała.

Sprawą sędziego zajmie się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

- „Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wszczęła dzisiaj czynności kontrolne w celu zweryfikowania zakresu informacji niejawnych, do których w związku ze sprawowaną funkcją i prowadzonymi sprawami miał dostęp sędzia WSA, który poprosił o azyl na Białorusi”

- poinformował rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński.